Zdjęcie z Pixabay - autor: Stux |
Wyobraźmy sobie taką sytuację. Samolot wylądował; cało,
bezpiecznie i nawet nie „tupnął” za bardzo dotykając kołami płyty lotniska.
Wysiadamy i przepychając się przez tłum, prawie jak na otwarciu supermarketu,
pędzimy do hali odbioru bagażu. Wpadamy uradowani niczym biegacz, który właśnie
ukończył maraton, a tam… nic. I nic. I jeszcze długo, długo nic. Taśma
„karuzeli” kręci się już od dobrych kilkunastu minut, ludzi ubywa, plecaków
ubywa, a naszego bagażu jak nie było, tak nie ma. I gdy swoje walizki odbierze
już ostatnia nierozgarnięta starsza pani, plecaki z taśmy zdejmie także rodzina
z czwórką dzieci, z których każde obowiązkowo musiało skorzystać z toalety tuż
po wylądowaniu, wtedy zostajemy sami. I co teraz?
Czemu właściwie
bagaże giną?
Zdjęcie z Pixabay - autor: Bonnie Henderson |
Przyczyn jest wiele, zwykle jednak sprowadzają się do
czyjegoś błędu. Już nadając bagaż lukowy, personel drukujący przywieszkę
wprowadza jeden z 5109 kodów IATA (trzyliterowy skrót międzynarodowego systemu
oznaczania lotnisk). Wystarczy jedenmały błąd i my lecimy do Katowic-Pyrzowic
(KTW) a nasz bagaż do… Katmandu (KTM). Niby jedna mała (choć właściwie to
wielka) literka, a trochę daleko wylądujemy od naszych walizeczek. Kombinacji
takich jest wbrew pozorom całkiem sporo m.in. Bordeaux (BOD) – Boston (BOS),
czy Warszawa (WAW) – Antsalova (WAQ). Wiecie gdzie leży Antsalova? Na
Madagaskarze. A teraz spójrzcie na klawiatury swoich komputerów i odnotujcie,
gdzie znajduje się literka „W”, a gdzie „Q” (i gdy już to wiecie, życzę Wam
spokojnych powrotów na warszawskie Okęcie J
).
Błędy ludzkie mogą się przydarzyć także na kolejnych
etapach, jakie nasz bagaż pokonuje na trasie lotnisko – samolot – lotnisko
docelowe, jak choćby pomylenie samolotów przez kierowcę wózka bagażowego (wtedy
takich jak my będzie znacznie więcej). Do tego dochodzą sytuacje losowe, jak
zerwanie się przywieszki na taśmociągu, czy zwyczajnie brak wystarczającej
ilości czasu na kontrolę bezpieczeństwa, bez której nasz bagaż nigdzie nie
poleci (szczególnie dotyczy lotów z krótkim czasem na przesiadkę).
Jest też pula przyczyn stosunkowo niezależnych od linii
lotniczych i operatora lotniska. Wystarczy, że ktoś w roztargnieniu chwyci z
taśmociągu nasz bagaż zamiast swojego. Zanim się o tym przekona może minąć
sporo czasu, zwłaszcza gdy z lotniska jedzie do dość odległej miejscowości. No
i na koniec pozostają, na szczęście dość rzadkie, pospolite kradzieże.
Jak często giną bagaże? Wbrew pozorom nie aż tak często,
jakby się mogło wydawać. W zależności od linii lotniczych oraz lotnisk, zwykle
jest to od 1 do 2 procent wszystkich bagaży. Niby nie dużo. Chyba, że akurat
trafi na nasz.
Co zrobić gdy nasz
bagaż zaginie (lub ulegnie zniszczeniu/okradzeniu)
Zdjęcie z Pixabay - autor: Wilhan Hose Gomes |
Przede wszystkim postarajmy się opanować nerwy i chęć mordu
na otoczeniu (na lotnisku naprawdę zdarzają się niewinni ludzie, a nawet
niewinni pracownicy portu bądź linii lotniczych). Następnie odnajdźmy biuro
zagubionego bagażu, a w nim okażmy pracownikowi naszą kopię przywieszki. Tam też poproszeni zostaniemy o wypełnienie
wniosku reklamacyjnego, oraz szczegółowy opis nie tylko wyglądu naszego plecaka
bądź walizki, ale także o szczegółowy spis zawartości (jest to dość istotne w
późniejszych etapach poszukiwania naszej zguby). Szanujące się linie lotnicze
zaoferują nam też doraźną pomoc, bez konieczności dopominania się o nią (w
mniej szanujących siebie i pasażera liniach trzeba się zwykle trochę pokłócić).
Reklamację dotyczącą uszkodzenia (bądź okradzenia) naszych
walizek, podobnie jak w przypadku ich zniknięcia, zgłaszamy zwykle w tym samym
biurze co zagubienie. Dostaniemy do wypełnienia inny wniosek, który
przekazywany jest następne liniom lotniczym realizującym nasze połączenie. Czas
rozpatrywania reklamacji jest różny (zwykle do kilku dni), różne są też efekty,
choć podobno zwykle są one uwzględniane. W przypadku bagażu zniszczonego
całkowicie, także możemy się starać o doraźną pomoc finansową.
Ile czasu trwa
odzyskanie bagażu
Zdjęcie z Pixabay - autor: Mike Birdy |
Jeśli mamy szczęście i bagaż nie zaginął w wyniku pomyłki
innego pasażera, kradzieży lub urwania swoich oznaczeń, a lotnisko korzysta z
międzynarodowego systemu śledzenia WorldTracer, już za kilka chwil będziemy
wiedzieli gdzie jest teraz nasz bagaż, oraz orientacyjnie kiedy go odzyskamy.
Jeśli jednak zaginął on na mniejszym, lokalnym lotnisku,
które z systemu śledzenia bagażu często nie korzysta, sytuacja wygląda
zdecydowanie gorzej. Do pięciu dni, procedurę mającą doprowadzić do
odnalezienia naszych walizek, prowadzić będzie obsługa lotniska. Później,
dalsze poszukiwania przerzucone zostaną bezpośrednio na linie lotnicze
realizujące nasz feralny lot. Sprowadza się to zazwyczaj do otwierania
zaginionych bagaży o nieustalonym właścicielu w różnych miejscach na świecie i
porównywaniu ich zawartości z listą zgłoszonych przez nas przedmiotów w
procedurze reklamacyjnej. Zwykle po około miesiącu, jeśli nie uda się namierzyć
naszych walizek, plecaków lub toreb, zostają one uznane za trwale zaginione.
Jaka pomoc Ci się
należy
Zdjęcie z Pixabay - autor: Michael Gaida |
Przede wszystkim należy Ci się odnalezienie Twojego bagażu.
Im szybciej, tym lepiej, zarówno dla Ciebie, jak i linii lotniczych (choć
trzeba liczyć się z tym, że czasem się nie uda). Linie lotnicze są też
zobowiązane wypłacić Ci środki na zakup artykułów pierwszej potrzeby (PIERWSZEJ
– laptop, aparat fotograficzny czy Chanel no. 5 niestety nie zaliczają się do
takich). Kwota ta nie jest uregulowana i zależy m.in. od linii oraz kraju, w
którym się znajdujemy. Możemy też zakupić wszystko we własnym zakresie, a
następnie przedstawić liniom lotniczym rachunki w celu odzyskania pieniędzy za
poniesionych wydatków, z tym jednak różnie bywa.
Gdy linie odnajdą nasz bagaż, nie wystarczy poinformowanie
nas, że znajduje się on na lotnisku w Bangladeszu, podczas gdy my oglądamy już
zdjęcia z wakacji w domu pod Suwałkami. Bagaż musi być do nas dostarczony na
koszt operatora lotu (dokładnie tam gdzie akurat przebywamy). Odbierając go
warto sprawdzić, czy dotarł do nas w stanie nienaruszonym (wiecie, jakby nie
patrzeć, jego podróż była nieco dłuższa i pewnie w niejednym luku obijał się o
ściany), w przeciwnym razie należy spisać protokół i zgłosić kolejną
reklamację.
W przypadku bagażu zniszczonego bądź zaginionego
bezpowrotnie, należy nam się odszkodowanie. Jego górną granicę określa
Konwencja Montrealska. Obecnie wynosi ona 1000 SDR (umowna jednostka monetarna
wykorzystywana w międzynarodowych transakcjach bezgotówkowych), co na dzień
dzisiejszy stanowi równowartość niespełna 5000 złotych. Wiele linii wprowadza
jednak dodatkowe obostrzenia dotyczące przewozu bagażu w swoich regulaminach
lotu (np. konieczność zadeklarowania bagażu o podwyższonej wartości) i
uzyskanie takiej kwoty jest mało realne.
Jak zminimalizować
ryzyko oraz ułatwić ewentualne odnalezienie zguby
- Przed nadaniem walizki bądź plecaka przyczep do niego
zawieszkę z podstawowymi informacjami kontaktowymi (imieniem, nazwiskiem,
numerem telefonu lub adresem poczty elektronicznej, możesz także dopisać
adres). Kosztuje grosze a może dramatycznie zmienić sytuację.
- Staraj się nie pojawiać na lotnisku w ostatniej chwili, do
końca walcząc z czasem. Daj szanse przejść przez odprawę i kontrolę bezpieczeństwa
nie tylko sobie, ale także swojemu bagażowi.
- Przed oddaniem bagażu lukowego pracownikom portu upewnij
się, że zdjąłeś/aś wszystkie wcześniejsze przywieszki i naklejki.
- Gdy otrzymasz swoją kopię przewieszki sprawdź czy kod
lotniska zgadza się z tym, na które się wybierasz (Pamiętaj – Madagaskar czeka
na Twój błąd!).
- Na wszelki wypadek zarezerwuj w swoim bagażu podręcznym
odrobinę miejsca na dodatkowy komplet bielizny, skarpetki czy ręcznik. Nie
uratuje to Twojego bagażu, ale ułatwi przetrwanie tych kilku pierwszych dni,
nim sytuacja się wyjaśni.
- Jeśli już koniecznie musisz przewozić w bagażu lukowym coś
kosztownego, postaraj się to ubezpieczyć na czas transportu.
Zdjęcie z Pixbay - autor: Gerhard Gellinger |
Zdjęcia zamieszczone w dzisiejszym wpisie nie są mojego autorstwa. Pochodzą z serwisu z m.in. darmowymi zdjęciami stockowymi (w tym także do wykorzystania komercyjnego). Właśnie dlatego chciałbym na koniec podziękować wszystkim autorom zamieszczonych tam zdjęć (nie tylko wykorzystanych w tym wpisie) za bezinteresowne poświęcenie swojego czasu, pracy i talentu dla wygody (i korzyści) innych.
Pixabay
(www.pixabay.com)
Komentarze
Prześlij komentarz