Palmyra (Palmira,
arab. - Tadmur)
 |
Wjazd do Palmyry |
Szerszemu gronu odbiorców Palmyra może być znana dzięki
licznym medialnym doniesieniom o kolejnych sukcesach polskich archeologów
prowadzących badania na tym, nie da się ukryć, bardzo spektakularnym
stanowisku. Ja znałem ją wcześniej, głównie z wykładów w Instytucie Archeologii
UW, a także z opowieści koleżanek i kolegów, którzy mieli możliwość
uczestniczyć tam w praktykach studenckich. Przyznam, że nie zagłębiałem się
wtedy zbytnio w jej historię oraz wyniki wykopalisk. Dla mnie były to tylko
kolejne ruinki, jakich nie brakuje w różnych częściach basenu Morza
Śródziemnego. Nie był to też główny kierunek moich archeologicznych
zainteresowań (liczył się tylko neolit J).
Ale skoro już byłem w Syrii to czemu nie zobaczyć?
 |
Palmyra |
Moje zdanie na temat Palmyry zmieniło się diametralnie w
ciągu pierwszych kilku minut od przyjazdu. Tam nie stały „jakieś” resztki
„jakichś” budowli. Tam z piasku pustyni wyrastało potężne, antyczne miasto.
Licznie zachowane świątynie, olbrzymi teatr, kolumnady i pozostałości wszelkiej
innej możliwej zabudowy zajmowały blisko 50 hektarów! Nie da się ukryć – robiło
wrażenie. Dziś mogę tylko przeprosić czytelnika za jakość zamieszczonych
fotografii. Ani nie miałem wtedy odpowiedniego sprzętu, ani, zauroczony
klimatem miejsca, nie przykładałem się specjalnie do kadrowania. Gdybym wiedział,
że większości z tych zdjęć już nigdy nie powtórzę, pewnie byłoby inaczej. Ale
czas przejść do właściwej historii…
 |
Świątynia Baalszamina i zamek Qala'at ibn Maani |
Mroczne chwile dla tego miasta zaczęły się 21 maja 2015
roku, kiedy to zostało zajęte przez bojowników tzw. Państwa Islamskiego. Po blisko
dwóch tysiącach lat na scenie antycznego teatru znów zaczęły być wystawiane
przedstawienia. Tym razem niestety same tragedie – publiczne egzekucje
transmitowane przez ISIS za pośrednictwem Internetu i ekstremistycznych
telewizji (tak, w wielu krajach, w tym także uznawanych za sojusznicze wobec
tzw. zachodu, takie telewizje funkcjonują, i to całkiem jawnie).
 |
Zdjęcie - Jerusalem Post |
 |
Świątynia Baala |
Jedna z
egzekucji, która miała miejsce 18 sierpnia, była zapewne kluczowa dla dalszych
losów pozostałości archeologicznych. Terroryści zabili wtedy Chalida al-Asada –
kustosza muzeum Palmyry – a jego ciało wywiesili na jednej ze słynnych
palmyrańskich kolumn. Był on ostatnią osobą, która w sobie tylko znany sposób,
powstrzymywała dżichadystów przed dewastacją antycznego miasta. Już pięć dni
później wysadzono w powietrze pierwszy zabytek – świątynię Baalszamina. Jeszcze
w tym samym miesiącu bomby wybuchły pod kolejną budowlą – świątynią mezopotamskiego boga Baala (Bela).
 |
Zdjęcie - dailymail.co.uk
|
 |
Lew al-Lat przed muzeum w Palmyrze |
Po zdobyciu miasta islamiści wtargnęli również do
palmyrańskiego muzeum. Dużą część eksponatów skradli (handel zrabowanymi zabytkami
i dziełami sztuki jest niestety dość istotnym źródłem utrzymania wielu grup
terrorystycznych), a to czego nie dało się wynieść – zniszczyli. Ucierpiała
między innymi, będąca symbolem muzeum, figura Lwa al-Lat. Zdjęcie z nią miał
niemal każdy turysta odwiedzający Palmyrę. Odnaleźli ją w 1977 roku polscy
archeolodzy prowadzący badania w świątyni Lat – arabskiej bogini z czasów
przedislamskich. Również polscy badacze pomogli w jej odrestaurowaniu po tym,
jak została odzyskana przez siły rządowe (obecnie odnowiona figura znajduje się
w Damaszku).
 |
Zdjęcie - The Sydney Morning Herald |
 |
Łuk triumflny |
O ile wrzesień dla stanowiska minął w miarę spokojnie
(pomijając kolejne egzekucje na teatralnej scenie), to w październiku
terroryści wysadzili najbardziej charakterystyczny obiekt w Palmyrze –
pochodzący z przełomu II i III wieku łuk triumfalny. Ucierpiała też część
towarzyszącej mu kolumnady.
 |
Zdjęcie - itv.com |
 |
Fasada teatru |
W marcu 2016 roku armia rządowa wyparła siły ISIS zarówno z
miasta jak i ze stanowiska archeologicznego. Asad jednak, nawet mimo rosyjskiego
wsparcia, nie był w tym okresie najsilniejszym uczestnikiem konfliktu i nie
utrzymał swej zdobyczy nawet do końca roku. Gdy w grudniu wojska prezydenta
wycofały się z Palmyry, islamiści przypieczętowali swój sukces wysadzając w
powietrze jeden z ostatnich stojących jeszcze zabytków – tetrapylon (z
szesnastu tworzących go kolumn pozostały cztery). Wtedy też zburzono fasadę
teatru. Według jednej z brytyjskich organizacji zajmującej się rejestrowaniem
przypadków łamania praw człowieka oba wydarzenia miały mieć miejsce 11 stycznia 2017.
 |
Zdjęcie - dailymail.com |
 |
Tetrapylon |
Wiosną 2017 roku siły rządowe ponownie odzyskały kontrole
nad miastem i terenami wykopalisk. Byłaby to nawet bardzo dobra wiadomość,
gdyby nie fakt, że plan odbicia miasta opracował, a następnie zrealizował,
sztab rosyjskiego wojska, udzielający wsparcia siłom zbrojnym prezydenta Asada.
Pamiętacie jak wyglądała Warszawa po wyzwoleniu przez „bratnią armię”? Ofensywę,
na i tak wycofujące się z Palmyry wojska ISIS, rozpoczęto od nalotów lotniczych
– niech to wystarczy za komentarz… Choć z drugiej strony, wtedy niewiele
zostało już do zniszczenia.
 |
Zdjęcie - newsdeeply.com |
 |
Zamek Qala'at ibn Maani |
W trakcie walk wiosną 2016 roku ucierpiał jeszcze jeden ważny
zabytek, nie związany jednak bezpośrednio z antycznym miastem. Na wzgórzu, tuż
obok stanowiska archeologicznego, stoi niewielki, pochodzący z XIII wieku zamek
– Qala’at Fakhr-al-Din al-Maani (w skrócie Qala’at ibn Maani). Jako zabytek
stricte muzułmański nie był on celem terrorystów sam w sobie. Był jednak dobrym schronieniem, i jeszcze
lepszym punktem ogniowym. Wycofujące się oddziały islamistów wysadziły więc
jego część, celem uniemożliwienia wykorzystania go przez wojska rządowe. Dobra
wiadomość jest w tym przypadku jednak taka, że zniszczenia nie są bardzo
poważne, i według wizytujących stanowisko syryjskich archeologów oraz
konserwatorów – całkowicie odwracalne.
A teraz ciekawostka – czemu o miasto toczyły się tak zażarte
walki, a zwłaszcza o rejony wykopalisk archeologicznych? Po pierwsze – jak
wiadomo, w głowie kilku islamistycznych imamów i mułłów uroiła się idea, według
której Allach nienawidzi wszystkich pomników, zabytków i dzieł sztuki nie
związanych z Islamem, w związku z czym należy je pobożnie zniszczyć. Niestety,
to kilku ważnych imamów i mułłów. Drugim, dziwnym trafem rzadziej podawanym przez
różne media faktem, jest to, że w bezpośrednim sąsiedztwie miasta znajdowało
się jedno z najsurowszych więzień w Syrii (Więzienie Tadmor), w którym na równi
osadzano zbrodniarzy, terrorystów i członków opozycji.
 |
Egzekucja w teatrze. Zdjęcie - The Japan Times
|
 |
Zamek Qala'at ibn Maani |
W więzieniu tym zapisała się jedna z czarniejszych kart
syryjskiej historii. Dnia 26 czerwca 1980 roku, doszło do próby zabicia Hafeza al-Asada,
ówczesnego prezydenta Syrii (ojca obecnie sprawującego władzę Baszara al-Asada),
przez członków organizacji zwanej Bractwem Muzułmańskim. Następnego dnia o
świcie do więzienia wkroczył brat prezydenta Rifaat al–Asad na czele Saraya ad–Difa,
paramilitarnej grupy strzegącej bezpieczeństwa wewnętrznego kraju, której był głównym
dowódcą. Tego dnia wewnątrz więziennych murów zamordowano odwetowo około
tysiąca więźniów. Ponadto przez lata więzienie to było też symbolem tortur,
nieludzkich warunków, i bezwzględnego zwalczania opozycji politycznej.
 |
Więzienie Tadmor. Zdjęcie - rexflip.com |
To właśnie dlatego, zaraz po zajęciu Palmyry, spektakularnie
uwolniono więźniów, a następnie wysadzono w powietrze więzienne mury. Dla
islamistów kreujących się w tym konflikcie na wyzwolicieli uciemiężonego narodu
(jak zresztą większość stron tego konfliktu) był to bardzo potrzebny gest.
Nie byłby on możliwy, gdyby nie wcześniejsza decyzja
Baszszara al-Asada, prawdopodobnie także odwołująca się do symboliki. Więzienie
zamknięto bowiem w 2001 roku, w ramach ogólnego łagodzenia wizerunku reżimu. Otworzono
je ponownie tuż po wybuchu antyrządowego powstania, głównie po to, aby
przypomnieć obywatelom, co czeka tych, którzy sprzeciwiają się prezydenckiej
władzy.
 |
Baszszar al-Asad. Zdjęcie - Wikipedia |
Historia o więzieniu pokazuje jeszcze jedno. Syria przed wojną nie była rajem na ziemi.
Mogła nim być co najwyżej dla turystów – tanio, bezpiecznie, wspaniałe zabytki.
Życie Syryjczyków wyglądało zgoła inaczej. Ich codzienność to reżim twardo
trzymający władzę, wszędobylska „bespieka”, korupcja i obsadzanie wszystkich
możliwych stanowisk po linii partyjno-rodzinno-religijnej (praktycznie
wszystkie liczące się stanowiska obejmowali przedstawiciele religijnej
mniejszości Alawickiej, z której wywodzi się rodzina Asadów). Aczkolwiek, mimo
wszystko, było o niebo lepiej niż jest. Nie tylko dlatego, że miasta nie były w
ruinie, a na głowy nie spadały ludziom pociski artyleryjskie. Również dlatego,
że kraj pod wodzą młodszego Asada, wykształconego w dużej mierze w Europie,
rozwijał się. Unormował stosunki z sąsiadami, w tym z Izraelem (który
oczywiście wrogiem numer jeden pozostał, ale jakoś izraelskie bomby nie spadały
na Syrię, tak jak spadały na sąsiedni Liban). Poprawił dostęp do edukacji.
Kobiety miały w Syrii prawa, o których mieszkanki Kuwejtu, Zjednoczonych
Emiratów Arabskich i wielu innych „oficjalnie demokratycznych” państw mogą tylko
pomarzyć (a i to może okazać się dla nich niebezpieczne). Tyle, że jedne kraje
prowadzą politykę zorientowaną na zachód, inne na wschód, więc jednym wybacza
się więcej, innym mniej… Tak więc było lepiej. Ale lepiej nie znaczy od razu
dobrze.
 |
Ibis Łysy. Zdjęcie - Wikipedia |
W cieniu ludzkich dramatów, oraz obaw świata o swoje
kulturowe dziedzictwo, rozegrała się jeszcze jedna tragedia, pokazująca, że
wojna jest bezwzględna nie tylko dla ludzi i budynków. Palmyra była domem kilku
ostatnich dziko żyjących Ibisów Łysych. Przed wojną i na jej początku, Ibisy
miały tam zapewnioną opiekę, prowadzano też badania nad możliwością odbudowy
populacji. Po zajęciu Palmyry przez dżihadystów ich opiekunowie uciekli, a po
ptakach ślad zaginął. Ustanowiono nawet nagrodę za udzielenie informacji o
miejscu pobytu tych wyjątkowo rzadkich ptaków w wysokości 1000 dolarów (co
nawet przed wojną stanowiło niemałą kwotę), nie przyniosło to jednak
spodziewanego efektu.
Opuszczając Palmyrę i
ruszając w kierunku fortecy krzyżowców – potężnego Krak des Chevaliers – miałem
nadzieję, że szybko wrócę do Palmyry. Nadzieję tę mam do dziś, choć zdaję sobie
sprawę, że ani miasto, ani antyczne ruiny, nie będą podobne do tych, które
zapamiętałem.
(...)
Komentarze
Prześlij komentarz