Kierunek - Indie


Indie, Taj Mahal

     Indie... mistyczny orient. Enigmatyczny kraj kolorów i zapachów. Miejsce prawie nierealne. Takie było moje wyobrażenie, kiedy pierwszy raz pojawiło się hasło „Indie” w kontekście potencjalnego celu podróży. Było to dobre dziesięć lat temu i od tamtego czasu temat cyklicznie powracał.
Początkowo, bardziej jako pobożne życzenie (o, jakby to było cudownie pojechać do Indii i zobaczyć jak to tam jest), szybko przerodził się w konkretne marzenie (chcę kiedyś pojechać do Indii i zobaczyć to na własne oczy) i tu utknął na dłużej... Były inne kierunki, inne pomysły, inne priorytety. Ale z tyłu głowy temat Indii ciągle siedział i dojrzewał, aby nie wiadomo nawet kiedy, niepostrzeżenie, stać się realnym celem (pojadę do Indii). Maszyna ruszyła. 




Indie, Mumbai, Bombay, Back Bay
     Zbieranie informacji, sprawdzanie możliwości, określanie budżetu – jak przy każdym innym wyjeździe. Ku mojemu dużemu zaskoczeniu, szybko okazało się, że Indie nie są tak odległe i niedostępne jak sądziłam. Dobre połączenia lotnicze z Europą i transport wewnętrzny, rozwinięta infrastruktura turystyczna, zadowalająca baza noclegowa, a do tego atrakcyjne zabytki, oryginalna kultura i egzotyczna przyroda. Wyglądało to nad podziw dobrze. W końcu nagromadziliśmy wystarczająco dużo informacji, aby dalsze maglowanie tematu było zbyteczne. Przyszedł czas na podjęcie decyzji: wóz albo przewóz – jedziemy albo odpuszczamy. Teraz albo nigdy. Były liczne wahania i wątpliwości, jednak szczęśliwie ciekawość świata wygrała i zdecydowaliśmy się pojechać. No dobra, nie obyło się bez małego fortelu... w chwili przypływu odwagi, słysząc dziki zew przygody, postanowiliśmy kupić bilety lotnicze. Dzięki temu trudniej było nam się już z tego wyjazdu wycofać w chwilach słabości i zwątpienia :)


Dlaczego Indie

Indie, Sikandra
     Przede wszystkim szukaliśmy miejsca, które zaoferowałoby nam znacząca odmianę od Europy. Zależało nam na zobaczeniu czegoś nowego i do tej pory praktycznie zupełnie nieznanego. Totalna egzotyka. Indie zdawał się pasować idealnie. Inny kontynent. Inna kultura. Inny klimat, fauna i flora. Żadne z nas nigdy nie było w tej części świata, również nasza wiedza w tym zakresie sprowadzała się do stereotypów, dlatego też pomysł wydawał się całkiem trafiony. Absolutnie nie wiedzieliśmy, czy Indie przypadną nam do gustu czy nie, i to właśnie było tak kuszące. Zobaczyć na własne oczy, poczuć na własnej skórze, spróbować, poznać, zrozumieć i móc wyrobić sobie własna, niezależną od innych opinię, opartą w całości na empirycznym doznaniu.

      Indie absolutnie spełniły nasze oczekiwania w tym aspekcie. Zupełnie inne od cywilizacji zachodu, zarówno pod względem kulturowym, jak i społecznym, etnograficznym, geograficznym, zoologicznym, botanicznym a nawet geologicznym, zaoferowały nam wgląd w zupełnie inną mentalność, pozwoliły doświadczyć całkowicie odmiennej duchowości, pokazały nowe krajobrazy i inne oblicze natury. Bez względu na to, czy odbiór otaczającej nas w danej chwili rzeczywistości był pozytywny czy negatywny, pobyt w Indiach wzbogacił nasz światopogląd i znacznie poszerzył horyzonty, dodał nową jakość do dotychczasowego postrzegania świata.


Dlaczego jeszcze

     Każda decyzja, poza wzniosłymi ideami, ma też zawsze jakieś prozaiczne podłoże. U nas rozbijało się to o dwie rzeczy: ma być ciepło (bo lubimy) i tanio (bo na drogo nas nie stać). I tu znowu Indie zdawały się stać na wysokości zadania.

Indie, Women in Sari
     Jak powszechnie wiadomo – w Indiach ciepło jest zawsze. I jak też powszechnie wiadomo – wiedza powszechna często zawodzi, albo przynajmniej mówi tylko część prawdy. Ogólnie w Indiach jest zawsze ciepło, ale nie wszędzie i nie w styczniu (jeśli ktoś jest ciekawy, dlaczego akurat ten miesiąc upatrzyliśmy sobie na wyjazd, polecam zajrzeć do tekstu "Wstęp do Indii - czyli..."). Pomijając już całkowicie tereny wysokogórskie, które rządzą się własnymi prawami, im dalej na północ tym zimy są chłodniejsze, a należy pamiętać, że Indie są na półkuli północnej, więc w styczniu mają środek zimy. O ile więc w Indiach południowych temperatura w ciągu całego roku nigdy praktycznie nie spada poniżej 20 stopni (czyli jest zawsze ciepło), o tyle zimą na północy kraju w dzień jest około 15 stopni (czyli już nie tak ciepło), a w nocy nawet poniżej zera (bez komentarza). Mylący może być fakt, że mieszkańcy Indii w chłodne dni ubierają się zgoła inaczej, niż jesteśmy do tego przyzwyczajeni. Na klasyczny, codzienny strój  (dokładnie ten sam co w dni ciepłe) nakładają kolejne warstwy szali, swetrów i koców... a do tego zawsze obowiązkowo klapki. Może właśnie dlatego patrząc na zdjęcia wydaje się nam, że w Indiach jest zawsze ciepło. Z drugiej jednak strony patrząc – co prawda na początku naszej podróży nie było może tak ciepło i pogodnie, jak się spodziewaliśmy (nie zagłębiając się w szczegóły, przemieszczaliśmy się z grubsza z północy na południe), ale to nie znaczy, że było strasznie zimno. Po prostu inne były nasze oczekiwania.

Indie, Agra, Agra Fort, Taj Mahal
     No i w końcu najbardziej przyziemna kwestia – pieniądze. Indie wydawały się nam dość przystępne cenowo. I tak faktycznie było. Sam pobyt, czyli noclegi i wyżywienie, dało się załatwić bardzo budżetowo, przy jednoczesnym zachowaniu względnie wysokiego standardu. Nieco więcej, ale i tak o wiele mniej, niż w Europie, trzeba było zapłacić za wejście do atrakcji turystycznych (nawet pomimo ogromnej przebitki na biletach dla obcokrajowców) oraz w komunikacji wewnątrz Indii, zarówno miejskiej, jak i międzymiastowej. Od początku największym i trudnym do przeskoczenia problemem były dla nas kosmicznie wysokie ceny biletów lotniczych. Jednak w ostatnich latach ceny te zaczęły maleć, aż w końcu stały się na tyle niskie, aby wejść w zakres naszych możliwości. W związku z tak korzystną koniunkturą, aż żal było nie skorzystać. 


Czy polecam

Mumbai, Bombay, Sessoon Dock
     Nie... bo Indie nie są dla każdego. Gwar na ulicach, piach na pustkowiach, krowy wchodzące do restauracji, ludzie wciskający ci dziecko na ręce, niezrozumiałe obyczaje, psychodeliczna muzyka, pokrętna logika, feeria barw, zapach kadzidła, bogactwo obok biedy, smak przypraw... Mogłabym tak wymieniać godzinami. Moje pierwsze dni w Indiach chodziłam osłupiała, nie wiedząc, co o tym wszystkim myśleć. Czułam się, jakbym wylądowała na innej planecie, albo zaliczyła niezłego tripa. Oszałamiająca ilość bodźców, poziom absurdu i abstrakcji przekraczający granice poznania. Zastanawiałam się, czy to świat wokół mnie jest szalony, czy ja zwariowałam. Ten klimat powoli we mnie wsiąkał. Rzeczywistość, jakby wywrócona do góry nogami - a jednak zaczęłam się w niej odnajdywać. Wiele rzeczy przestało mnie zaskakiwać czy dziwić. Nie próbowałam zrozumieć, po prostu przyjęłam, że tak jest. Zaczęło mi się podobać. Tym nie da się zarazić, do tego nie da się namówić. Jeśli kogoś nie ciągnie w tą stronę, jeśli ktoś nie czuje tych klimatów – będzie się tylko męczył.

Indie, Varanasi, Waranasi, Ghaty
     Nie polecam… ale też nie odradzam. Ja chciałam pojechać, sprawdzić i wiedzieć. Żadne opowieści, choć przed pierwszą wyprawą bardzo potrzebne i niewyobrażalnie pomocne, nie oddały nawet ułamka tego, czym są Indie - nie dały nawet namiastki wyobrażenia. Dopiero tam, na miejscu, zrozumiałam, o czym tak naprawdę mówili ci, którzy już Indii doświadczyli. Tu trzeba zaufać intuicji. Tu trzeba iść za ciosem i jeśli czuje się taką potrzebę – sprawdzić samemu.


     Spędziliśmy w Indiach miesiąc. To ani mało ani dużo. Ot, tyle by wiedzieć, czy nam się podobało, i że jeszcze nic o Indiach nie wiemy. Wracaliśmy z poczuciem chwilowego zadowolenia, bez przesytu czy niedosytu, ale ze świadomością, że choć na razie nam wystarczy, to na pewno będziemy chcieli wrócić. Mówi się, że wobec Indii nie da się pozostać obojętnym - albo się je pokocha, albo znienawidzi. To prawda.
Indie, Varanasi, Waranasi, Ghaty, Medytacja

Komentarze

  1. Zachęciłaś do podróży w tamtą stronę ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wam akurat powinno się spodobać, tylko w tym wypadku terenówkę i motocykle lepiej zostawcie w domu :)

      Usuń
  2. I to jest cudowne w podróżowaniu... poznawanie czegoś zupełnie innego, obcowanie z tym, akceptowanie stanu rzeczy, który niekonieczne jest zgodny z naszymi przekonaniami. Poza tym uczymy się być bardziej otwarci i tolerancyjni na "inność" (tyle, że często to my, jako turyści jesteśmy tą innością). Indie kuszą, aczkolwiek póki co są dość daleko na mojej liście miejsc :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się całkowicie. Nie trzeba nawet bardzo schodzić z turystycznych szlaków, żeby spotkać ludzi, dla których jesteśmy nie mniejszą "atrakcją" niż oni dla nas. Już w Amritsarze, który nie jest jakoś turystycznie niedostępny, podszedł do nas chłopak i zapytał czy jego ojciec może sobie zrobić z nami zdjęcie, bo oni przyjechali z Pakistanu i tata pierwszy raz zobaczył europejczyka na żywo. :)

      Usuń
  3. Bardzo celnie opisałaś wszystkie rozterki jakie targały mną przed naszą podróżą do Indii. Wątpliwości miałam sporo tym bardziej, że jechaliśmy tam z dziećmi. Jednak Indie mnie nie zawiodły �� powiem więcej: one mnie całkowicie zaczarowany i sprawiły, że zaczęłam patrzeć na wiele spraw w zupełnie nowy sposób. Bardzo chcę tam wrócić ☺️P. S. Podróżując po Indiach północnych w kwietniu zdarzyło nam się okrutnie zmarznąć ��

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Indie z dziećmi - odważnie. Niewiele europejskich rodzin spotkaliśmy w czasie naszej podróży. Jak wasze dzieciaki odnajdywały się w tamtej rzeczywistości?

      Usuń
    2. Na naszą rodzinna wyprawę do Indii wybraliśmy Kerale, czyli, jak niektórzy zwykli mówić o tym stanie, 'łagodniejsza wersję Indii';) Szok kulturowy na początku oczywiście był ale dzieci mają ta cudowną zdolność do łatwej aklimatyzacji. No, przynajmniej moje ;) Poza tym to już nie były takie maluchy (mieli wtedy 8 i 11 lat) więc to zapewne też ułatwiło sprawę, bo wiele rzeczy można już im było wyjaśnić, wytłumaczyć. Najbardziej tęsknili za europejskim jedzeniem!
      P.S. A ja właśnie myślę o kolejnej podróży do Indii, tym razem do Rajasthanu

      Usuń
    3. O proszę, to zupełnie odwrotnie niż my. Zwiedziliśmy głównie Rajastan (Jajpur, Jodhpur, Jaisalmer), oraz Delhi, Agrę, Waranasi, Amritsar i Mumbai. W planach było pierwotnie wybrzeże Goa i Hampi, ale na wszystko zabrakło czasu.... :( Dlatego nasza następna wyprawa będze własnie w tamtyn kierunku :)

      Usuń
    4. Rajasthanem dzieciaki będą zachwycone - kraina wygląda jak z baśni tysiąca i jednej nocy (forty, pałace, miasteczka). No i pustynia Thar też robi wrażenie (przynajmniej na takich większych dzieciach ;) ).

      Usuń

Prześlij komentarz