Knossos
Z Heraklionu
do Knossos, bo to o tym wyjątkowym kompleksie pałacowym będzie dziś mowa,
dojeżdża miejski autobus i raczej nie jest to długa podróż (o ile nie utknie
się w ulicznych korkach). Kiedy dotrzemy już na miejsce, czeka nas ponad 20
tys. metrów kwadratowych jednych z najciekawszych (i najpopularniejszych) ruin
na świecie.
Pierwszy
pałac powstał tu ok. 1,9 - 2 tys. lat przed naszą erą, prawdopodobnie jako
stolica ówczesnej, minojskiej Krety (tak przynajmniej twierdzi Herodot,
a biorąc pod uwagę rozmiarową i architektoniczną przewagę Knossos nad
pozostałymi pałacami z tego okresu, jakie odkopano na wyspie, można mu
wierzyć). Wielokrotnie przebudowywany, najczęściej po zniszczeniach będących
wynikiem katastrof naturalnych (w tym raz odbudowany praktycznie z ruin po
potężnym trzęsieniu ziemi około 1700 roku p.n.e. jako tzw. drugi pałac) do
samego końca, który ostatecznie nastąpił
około 1450 roku p.n.e. po podboju Krety przez Achajów, zachował spójność
architektoniczną i stylistyczną z pierwotnym projektem. Projektem, za który
odpowiadał podobno sam legendarny Dedal. Trzeba przyznać, że bez względu na to
kto go opracował w rzeczywistości, musiał być prawdziwym geniuszem
inżynieryjnym. Cztery tysiące lat temu zaprojektował (i co ważne - wybudował!)
kompleks budynków składający się miejscami nawet z pięciu kondygnacji,
posiadający działający system kanalizacji (odprowadzający nieczystości, a
doprowadzający wodę do pomieszczeń, także tych na piętrach) oraz oświetlany
systemem studni świetlnych. Dla porównania w Polsce w tym samym okresie
szczytem osiągnięć był drewniany dom w konstrukcji słupowej, a na terenie Mazur swych ostatnich lat dożywały
mieszkające w szałasach społeczności zbieracko-łowieckie (o wiadrach z fekaliami wylewanymi za okno
jeszcze w późnym średniowieczu nawet nie wspominając).
Na co warto
zwrócić szczególną uwagę, w tym, jakby na to nie patrzeć, dość dużym
kompleksie?
Zacząć można
od sali tronowej. Jej pomalowane na czerwono ściany pokryte są freskami
przedstawiającymi gryfony – potężne stwory o lwich ciałach i orlich głowach
(ale chyba nieloty bo skrzydeł im brak). Znajduje się w niej też bogato
rzeźbiony, kamienny tron (w trosce o królewskie pośladki wyrażamy nadzieję, że
był on jednak przykrywamy poduszkami bądź chociaż zwierzęcymi skórami). Na
środku sali, na podłodze, mniej więcej na wysokości tronu znajduje się też duża
kamienna misa. Czemu miała służyć nie wiemy, a nasze domysły (przynajmniej ich
część) są zbyt kontrowersyjne żeby przedstawiać je publicznie.
Chciałbym tu
zaznaczyć, że malowane ściany, na które trafiamy w pałacowych wnętrzach (i nie
tylko) nie są chorym wytworem myśli rekonstruktorskiej Sir Arthura Evansa -
archeologa kierującego pracami badawczymi w Knossos (co mu się często zarzuca).
Ludzie w tym okresie naprawdę znali farby i potrafili z nich korzystać.
Malowano nie tylko ściany, kolumny czy detale architektoniczne, lecz również
rzeźby (w co ciężko czasem uwierzyć osobom karmionym od czasów szkolnych
wizerunkami idealnie białych, marmurowych postaci).
Ot, miseczki... |
Sala
Obosiecznych Toporów zawdzięcza swą nazwę zdobiącym ją... toporom (do
obejrzenia, jak większość zabytków ruchomych z Knossos, w Muzeum
Archeologicznym w Heraklionie). Powszechnie uważa się ją za prywatną komnatę
króla. Motyw toporów pojawia się z na terenie pałacu dość często, stąd od ich
lokalnej nazwy - labrys - miasto było nazywane czasem labiryntem - miejscem
toporów (historia z minotaurem jest więc jakby całkowicie wtórna).
Tuż obok,
znajduje się kolejne warte uwagi pomieszczenie - Megaron Królowej. W tym równie
bogato zdobionym pomieszczeniu, które Evans uważał za komnatę królewskiej małżonki,
znaleziono jeden z najciekawszych fresków - przedstawienia delfinów. Odkryto w
nim również fragmenty glinianej konstrukcji, identyfikowane jako pozostałości
wanny. W nim także zachowały się pozostałości ceramicznych rur kanalizacyjnych.
Poza samymi
pomieszczeniami polecamy też fragment północnego wejścia., zachowany do
wysokości drugiego piętra, z czerwoną kolumnadą oraz olbrzymim freskiem
szarżującego byka (skoki przez byka były prawdopodobnie popularną minojską
rozrywką lub częścią obrzędów religijnych). Stał się on jednym z
najpopularniejszych miejsc w pałacu do robienia turystycznych selfie.
Oczywiście w
tak krótkim tekście ciężko opisać wszystko, co chcielibyśmy Wam polecić, tym
bardziej, że ciekawych miejsc w Knossos nie brakuje. Zachęcamy także do
odwiedzenia Muzeum Archeologicznego w Heraklionie. Obejrzeć w nim można zarówno
mnóstwo drobnych przedmiotów pozyskanych w trakcie wykopalisk, jak i oryginały
fresków (na miejscu pozostają tylko wierne kopie). Można w nim również lepiej
poznać kulturę minojską – jej historię, sztukę, wierzenia.
Muzeum w Heraklionie - m.in. rekonstrukcja pałacu. |
A następny
wpis... Rethymno.
Ciekawostki
Sir Arthur
Evans
Ten
brytyjski uczony był autorem większości badań archeologicznych na stanowisku w
Knossos, odpowiadał też za mniej lub bardziej udane prace koserwatorsko-rekonstrukcyjne.
W powszechnym odbiorze jest też odkrywcą tego wspaniałego kompleksu pałacowego.
Nie jest to jednak do końca prawda. O ile faktycznie włożył w wykopaliska
olbrzymią ilość pracy (i zapewne jeszcze więcej pieniędzy) rozpoczął on swoje
działania dopiero w roku 1899. Tym czasem pierwsze fragmenty ruin odkrył 22
lata wcześniej kreteński antykwariusz i archeolog amator Minos (nomen omen)
Kalokairinos. Nieco później, w roku 1886, wzgórze na którym znajduje się pałac
kupić próbował Heinrich Schliemann - nie kto inny jak sam odkrywca i badacz
antycznej Troi. Nie doszedł on wprawdzie do porozumienia z właścicielem terenu
(a i tureckie władze okupujące Kretę nie były mu zbyt przychylne, w związku z
wywiezieniem z Turcji ogromnej ilości zabytków pozyskanych w trakcie
wcześniejszych wykopalisk), można jednak założyć, że doskonale wiedział w co
próbuje inwestować swoje pieniądze. Wygląda więc na to, że Evans tylko sprytnie
wykorzystał zmiany polityczne na Krecie i położył rękę na gotowym odkryciu. Nie
zmienia to faktu, że wielkim uczonym był, pomimo krytyki, która spada na niego
za metody i rezultaty rekonstrukcji (głównie ze strony osób, które nie
uwzględniają w jakich latach były wykonywane, bądź tych zwyczajnie zawistnych).
Był on np. jednym z pierwszych archeologów, który poza wydobywaniem gratów
(przepraszam - artefaktów) z ziemi, ich czyszczeniem, segregowaniem, oraz
układaniem w rządkach na półeczkach, próbował odtworzyć życie codzienne
ówczesnych ludzi. Niestety nie jest to oczywiste nawet dla niektórych współczesnych
badaczy.
Sir Arthur Evans autorstwa Sir Williama Richmonda. Sir... |
Labirynty,
Minotaury, latający ludzie...
Tak
wyjątkowe miasto jak Knossos musiało rozpalać wyobraźnię współczesnych mu ludzi.
Zaowocowało to całą serią mitów, mniej lub bardziej związanych z pałacem i jego
mieszkańcami. Ot, takie antyczne „urban legends”.
Fabuła
większości z nich obraca się wokół potwora z labiryntu – Minotaura. Miał on być
synem Pazyfae – królowej Krety, a prywatnie - żony króla Minosa oraz… byka.
Czemu królową naszło na aż taki mezalians? Otóż jej małżonek obiecał złożyć
wspomniane zwierze w ofierze Posejdonowi.
Było ono jednak wyjątkowej urody i Minos obietnicy nie dotrzymał
zachowując byka dla siebie. Rozgniewany bóg postanowił ukarać wiarołomnego
króla w dość wyszukany sposób. Omamił jego małżonkę i sprawił, że zapałała do
byczka gorącym uczuciem. Z tak nienaturalnego związku musiał powstać dziwaczny
twór, to i powstał. Urodziło się dziecko o ciele człowieka, ale głowie byka.
Dziecko miało
też dość wredny charakter i nie lepsze upodobania kulinarne – lubiło zjadać
ludzi. Stanowiło to dość poważny problem dla Minosa, który zasłynął jako dobry
władca, dbający o swoich poddanych. Zabić potwora jednak nie wypadało - w końcu
płynęła w nim, choć tylko częściowo, królewska krew. Wezwał więc swojego
najlepszego architekta – Dedala, aby ten wybudował więzienie dla byczego
potomka. Nietypowa bestia musiała mieć nietypowe więzienie, więc zamiast
zakratowanej komórki, Dedal wybudował cały kompleks komnat i korytarzy, o na
tyle skomplikowanym układzie, żeby Minotaur nigdy już nie mógł odnaleźć
wyjścia.
Wejście do labiryntu? |
W mitach
znalazło się też miejsca dla samego Dedala. Nie był on z pochodzenia
Kreteńczykiem (znalazł tu tylko schronienie po zabójstwie, którego dokonał w
Atenach) i z czasem zatęsknił za swoją pierwotną ojczyzną. Jako zaufany
architekt i doradca króla znał jednak zbyt wiele sekretów państwowych (jak
choćby plan labiryntu), aby Minos pozwolił mu tak zwyczajnie odejść. Uwięził on
architekta na wyspie i kazał dobrze pilnować. Bycie geniuszem jednak
zobowiązuje. W niewoli wybudował skrzydła (głównie z piór i wosku) dla siebie,
oraz swojego syna Ikara, aby niczym ptak opuścić na nich Kretę. Jemu samemu,
sztuka ta udała się w stu procentach. Ikar natomiast, zafascynowany
możliwościami ojcowskiego wynalazku, zapomniał o otrzymanych wytycznych
dotyczących pilotażu. Wzbił się zbyt wysoko, a tam słońce roztopiło wosk
łączący poszczególne elementy skrzydeł. Łatwo zgadnąć jak się to dla niego
skończyło (zapamiętać – czytać instrukcję obsługi do nowych urządzeń, zwłaszcza
mechanicznych, elektrycznych, bądź w inny sposób niebezpiecznych).
Historia Dedala i Ikara inspirowała nawet po latach - tu pędzla Pietera Bruegla z XVI wieku. |
Dedal
uciekł, a problem Minotaura pozostał. Rozwiązał go dopiero Tezeusz przy
wydatnej pomocy córki Minosa – księżniczki Ariadny. Ta, zauroczona odwagą (i
zapewne nie tylko) młodzieńca, który to postanowił ratować świat, podarowała mu
nić. Ta, rozwijana w trakcie poszukiwań Minotaura wewnątrz labiryntu, pozwoliła
mu odnaleźć wyjście, gdy już ubił rogatą bestię.
A skąd się w
ogóle biorą takie historie? Zwykle jest w nich ziarno prawdy. Nieślubne dzieci
zawsze były kłopotem dla panujących. Zabić nie wypada, pozwolić żyć też nie
bardzo można (wszak kiedyś może się upomnieć o prawo do tronu kosztem dziecka z
jak najbardziej prawego łoża). Można zatem uwięzić, ukryć przed światem, ale
jakoś to trzeba jeszcze ludowi wytłumaczyć…
Zabicie Minotaura uwiecznione na ceramice. Choć jakby nie patrzeć był to ostatni przedstawiciel swojego gatunku. |
Informacje
praktyczne
Z Heraklionu
do Knossos jeździ autobus miejski linii nr 2. Przystanek ma np. przy ulicy - a
jakże - 25.Avgustou (pytanie czy istnieje w mieście cokolwiek co się przy niej
nie znajduje).
Bilet do
kompleksu pałacowego kosztuje 6€ (3€ ulgowy). Warto jednak rozważyć zakup
biletu łączonego, uprawniającego także do odwiedzin w Muzeum Archeologicznym w
Heraklionie (odpowiednio 10€ i 5€) do czego gorąco zachęcamy.
Jeśli chcemy
zwiedzać Knossos w miarę komfortowo, warto wybrać się w godzinach porannych.
Słońce mniej przypieka (praktycznie cały teren jest eksponowany), a i
zorganizowanych wycieczek zdecydowanie mniej.
W sezonie może być duży problem z zaparkowaniem auta w okolicach Knossos.
Komentarze
Prześlij komentarz