Kreta - część VI (Faistos, Preveli, Palm Beach)

     
Palm Beach, Kreta. Palm Beach Crete

     Tym razem aż trzy (a nawet cztery) miejsca w jednym wpisie. Wszystkie znajdują się dość blisko Matali, zwłaszcza gdy ma się do dyspozycji własne cztery kółka (słowo „samochód” w kontekście naszej Pandy jakoś nie przechodzi mi przez gardło/klawiaturę). To jednak nie wszystko, co w okolicy warto było odwiedzić.  Gonieni czasem niestety musieliśmy wybierać (tak odpadła m.in. Gortyna), ale to nic, mamy przynajmniej po co wracać zwłaszcza, że okolica zdecydowanie przypadła nam do gustu. A póki co opowiadamy jak było tam gdzie dotarliśmy.


Faistos

Faistos, Minojski Pałac
     Na pierwszy ogień poszły kolejne wykopaliska (a jakże by inaczej, kiedy podróżują dwie osoby
skażone archeologicznymi studiami). Pałac w Faistos to dla nas kolejne miejsce znane dotychczas tylko z akademickich podręczników – głównie za sprawą odnalezienia tam pewnego dysku.

Dysk z Faistos
     Dysk ten jest jednym z najwcześniejszych zabytków pokrytym pismem na terenie Europy (powstał pomiędzy 1650 a 1600 rokiem p.n.e.). Na niewielkim dysku, o średnicy zaledwie 16 cm, znajdują się nieodczytane do dziś znaki, przypominające tzw. pismo linearne „A”. Niektórzy badacze twierdzili wprawdzie, że udało im się odszyfrować napisy, jednak wersje były dość różnorodne - od modlitw przez dzieła literackie, aż po podręcznik seksualny i opis lądowania UFO (oczywiście nie ma dowodów, że się mylą, ale tłumaczenia te jakoś nie zdobyły uznania w światowym środowisku archeologicznym). Dziś dysk obejrzeć można w Muzeum Archeologicznym w Heraklionie, zaś jego kopię nabyć na niemal każdym kreteńskim straganie.

Faistos pałac
     Mając za sobą wizytę w bezdyskusyjnie najbardziej spektakularnym minojskim pałacu na wyspie, zastanawialiśmy się, czy Faistos nas nie rozczaruje (ot, zwyczajnie mniejsza wersja Knossos). Na szczęście tak się nie stało. Choć znacznie mniejsze, ma zupełnie inny klimat, niż swój bardziej znany konkurent, głównie dlatego, że kompleks pozostał nieskażony „twórczymi” rekonstrukcjami archeologów, a zdecydowanie mniejsza liczba turystów umożliwia spokojniejsze delektowanie się kontaktem ze starożytnością. Mniej przeróżnych taśm i ogrodzeń umożliwia wejście do środka większości budynków, a nawet posadzenie zadka na liczącej blisko cztery tysiące lat ławce.

Faistos Pałac
     Same zabudowania pałacowe skupione są dookoła dużego prostokątnego placu. Zachował się głównie najniższy poziom, jednak fragmenty schodów nie pozostawiają wątpliwości co do istnienia także wyższych kondygnacji. Pałac nie był tak kolorowy jak Knossos, gdyż ściany pokrywano głównie białym tynkiem (a przynajmniej jak dotąd malowideł ani kolorowych detali architektonicznych nie odnaleziono).
Faistos pałac     Ciekawostką jest za to jeden z najstarszych zachowanych antycznych teatrów. Nie dość, że jeszcze prostokątny w kształcie, to jako część ław dla publiki wykorzystywano… schody. Ponadto zachowały się w nim pozostałości, wskazujące na pierwotną funkcję teatru – tzw. droga procesyjna. Tragedie i komedie były chwilę później…

Faistos, kościół  Agios Georgios Phalandras
     Jeśli komuś mało ruin to tuż obok parkingu znajdzie pozostałości malutkiego  weneckiego kościoła Agios Georgios Phalandras. Wybudowany w XVI wieku należał do ortodoksyjnego zakonu pod tym samym wezwaniem i służył mu, aż do jego rozwiązania w 1821 roku. Zostawiony sam sobie szybko popadał w ruinę tak, że resztki towarzyszącej mu zabudowy klasztornej są już całkowicie pokryte ziemią, a on sam pewnie niedługo do nich dołączy.


Preveli


Kreta, monastyr Preveli
     Preveli określane jest jako rejon. Nie miasteczko, nie wieś, tylko właśnie rejon. I chyba tym tak naprawdę jest – okolicą, którą jeden z okupujących wyspę weneckich możnych postanowił wzbogacić o dwa klasztory, a że nazywał się akurat Prevelis – obszar ten zaczęto określać jako Preveli. Czemu akurat dwa – nie wiadomo. W każdym razie dolny klasztor (nazywany Kato Preveli) zyskał patronat Świętego Jana Chrzciciela, górny zaś (Piso Preveli) też Świętego Jana, tyle że Ewangelisty. Jak się z czasem okazało patronaty zupełnie chybione, gdyż to dolny wygląda dziś jak po Apokalipsie. Stało się tak za sprawą niemieckich żołnierzy, którzy w czasie II Wojny Światowej zburzyli klasztorne zabudowania, jako odwet za ratowanie przez mnichów alianckich żołnierzy po wygraniu przez hitlerowców Bitwy o Kretę w 1941 roku. Mnisi ci nie tylko ukrywali żołnierzy, ale także pomogli zorganizować ich ucieczkę brytyjską łodzią podwodną z pobliskiej Palm Beach (o której za chwilę).

     Górny klasztor przetrwał do dziś i to całkiem dobrze zachowany. Żyjący w nim mnisi dalej zajmują się ratowaniem, ale dla odmiany zwierząt. Dzięki temu wewnątrz znajdziemy mikro-zoo, z przeróżnymi osobnikami, którym nie poszczęściło się na wolności. Poza tym obiekt ma obecnie (przynajmniej częściowo) status muzeum, w którym podziwiać można wyjątkowo ciekawą zabudowę klasztorną.


Palm Beach

Kreta, Palm Beach, Megapotamos
     Plaża Palm Beach jest swego rodzaju ciekawostką krajobrazową i nie wypadało jej pominąć, będąc w okolicy. Zasadniczo na Krecie palmy nie występują w sposób naturalny (tak, tak, te wszystkie piękne palmowe drzewa otaczające deptaki w kurortach posadził człowiek, głównie dlatego, że podobają się turystom). Jest jednak kilka malutkich wyjątków, w tym właśnie Palm Beach. Otóż w miejscu gdzie rzeka Megapotamos uchodzi do morza znajduje się piękna piaszczysta plaża, przy której palmy nie tylko rosną (bez udziału człowieka), ale wręcz tworzą całkiem spory i gęsty palmowy gaj. Próbowaliśmy dowiedzieć się skąd drzewka się wzięły, jednak nikt (w tym Internet) nie potrafił nam podać odpowiedzi innej niż „zawsze tam były”.

     Palmowe drzewka rosną nie tylko przy plaży ale ciągną się przez około pół kilometra wzdłuż wąwozu, którym płynie Megapotamos. Warto poświęcić chwilę na spacer wytyczoną pomiędzy nimi ścieżką. Oferuje to namiastkę prawdziwej tropikalnej dżungli w samym środku Europy.

Kreta, Palm Beach
     Ekosystem Palm Beach jest nie tylko egzotyczny, ale też niezwykle żywotny. Gdy w 2010 roku znaczna część palmowego drzewostanu została strawiona przez pożar, ekolodzy twierdzili, że powrót do stanu wyjściowego zajmie nawet kilkadziesiąt lat. Na szczęście palmy o tym nie wiedziały i już w 2015 roku trudno było dostrzec jakikolwiek ślad po działaniu żywiołu.

Kreta, Palm Beach
     Sama plaża dzięki swej popularności jest niestety dość zatłoczona. Niedawno wybudowano na niej też pierwszy bar, który nieco zaburza dotychczasowy, niemal rajski wygląd. Nie wszystkim muszą również przypaść do gustu schody prowadzące na nią z pobliskiego parkingu, po których trzeba zejść, co zajmuje dobre kilkanaście minut, a co gorsza potem wejść, co zwykle zajmuje jeszcze więcej czasu (za to mniej więcej w połowie schodów znajduje się bardzo atrakcyjny punkt widokowy). Mimo wszystko, to jedna z najładniejszych plaż (i w ogóle punktów krajobrazowych) na Krecie.

     Na koniec taka oto historyjka. Na sam koniec dnia wydarzyło się coś, co znacznie zmniejszyło naszą sympatię do Pand (na szczęście tylko tych mechanicznych). Wspomniany parking znajduje się „nieco” poniżej poziomu głównej drogi, co oznacza, że trzeba na niego zjechać w dół, a następnie wyjechać z niego pod górę. Niby oczywiste, ale nie dla naszej Pandy. Zjechała owszem jak się patrzy, ale w drodze powrotnej… zdechła. Ja rozumiem, że nachylenie było dość spore, auto z wypożyczalni, o które zwykle nikt nie dba, a do tego z najsłabszym możliwym silnikiem, ale mimo wszystko trochę wstyd. Za to jak już ruszyliśmy „piłująć” na pierwszym biegu, zakosami niczym na rasowym rajdzie offroadowym, zebraliśmy prawdziwą burzę oklasków od wciąż wyprzedzających nas piechurów.


Informacje praktyczne

     Aby dotrzeć do Feistos należy jechać drogą nr 97 (Rethymnon - Agia Galini – Mires) i mniej więcej w połowie drogi między Timpaki a Mires skręcić w drogę Epar. Od. Faistou – Kalon Limenon. Zjazd jest dobrze oznaczony a przy stanowisku archeologicznym znajduje się dość spory parking.

     Można dojechać także autobusem m.in. z Mires, Matali, Agia Galini, a nawet bezpośrednio z Heraklionu (Rozkład)

     Bilet do pałacu kosztuje 4 Euro (ulgowy 2), ewentualnie 6 Euro (ulgowy 3) za bilet łączony z Villą Agia Triada (do której my nie dotarliśmy).

     Godziny otwarcia:
Od 1 Listopada do końca Marca – 8.30 – 15.00.
Pozostała część roku – 8.00 – 20.00.

     Do Preveli oraz Palm Beach dostać się można autobusem kursującym na trasie Plakias – Rethymnon, ale trzeba dokładnie określić, że chce się jechać do Preveli, gdyż część połączeń je omija (Rozkład).

     Samochodem od strony Rethymnonu jechać trzeba drogą nr 97 i za miejscowością Pale skręcić w stronę Koxare, a następnie kierować się na Asomatos (uwaga – to dość mała miejscowość – łatwo przejechać) gdzie znajduje się odjazd w kierunku Preveli.

     Od strony Plakias trzeba wyjechać drogą na Lefkogię, i około pół kilometra za tą miejscowością odbić w prawo w stronę Preveli.

     Jadąc na plażę zjechać trzeba mniej więcej w połowie drogi między Kato Preveli a Piso Preveli. Droga nie ma nazwy ale jest dobrze oznakowana. Parking przy Palm Beach jest płatny. Alternatywą (zwłaszcza przy długim plażowaniu) jest zostawić auto na parkingu przy Piso Preveli i przejść spacerem około 2 kilometrów.

Komentarze

  1. Z Kretą mam naprawdę świetne wspomnienia. Generalnie wyspy greckie to mój raj :)
    Co do atrakcji to pamiętam palmową plażę Vai. O ile sama plaża nieco mnie rozczarowała, to okolica naprawdę przepiękna.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nam niestety na plażę Vai zabrakło czasu (jak i w ogóle na wschodnią część Krety), ale może uda się nadrobić następnym razem. Co do rozczarowania samą plażą - podobno jest dość kamienista. Nie wiem jakie plaże lubisz ale może Balos albo Elafonisi bardziej przypadną Ci do gustu. A z wysp greckich możesz polecić coś ciekawego, mało popularnego turystycznie?
      Pozdrawiam :)

      Usuń
    2. Oj nawet bardzo kamienista (chociaż mi to nie przeszkadza) i bardzo wietrzna. Podczas naszego pobytu wiało tak bardzo, że aż nas bolały plecy od drobinek piasku. Racja, Elafonisi to istny raj!
      Co do greckich wysp to ekspertką nie jestem. Po prostu lubię ten klimat, ludzi i piękne zatoczki :)

      Usuń

Prześlij komentarz